środa, 31 sierpnia 2016

Rozdział II

         Rzucam swoją dużą, czarną, sportową torbę na łóżko i rozpinam jej zamek. Wkładam do środka kilka rzeczy niezbędnych podczas treningu: koszulkę oraz krótkie spodenki, bluzę z długim rękawem, skarpetki, przewiewne buty z elastyczną podeszwą, frotki chroniące nadgarstki, kosmetyki zapewniające komfort podczas treningu jak i po jego zakończeniu: dezodorant antyperspiracyjny, żel do mycia oraz szampon. Nie zapominam o ręczniku i klapkach, które mogą okazać się przydatne pod prysznicem. W pośpiechu wrzucam do środka kilka butelek wody, gdy słyszę pukanie do drzwi.
         Spieszę się na trening, więc ze sporym niezadowoleniem myślę o ewentualnych gościach. Przekręcam klucz w zamku i nacisnąwszy klamkę, zapraszam Cię do środka. Zaskakuje mnie Twoja obecność, chcę wytłumaczyć Ci, że nie mam zbyt dużo czasu, jednak to Ty pierwsza zabierasz głos.
         - Wiem, że spieszysz się na trening, ale musimy porozmawiać - szepczesz ze spuszczoną głową, pociągając nosem - To sprawa niecierpiąca zwłoki.
         Nie ukrywam swojego przejęcia, gdy słyszę Twoje słowa. Ton Twojego głosu sprawia, że od razu domyślam się, że coś się stało. Obejmuję Cię ramionami, chcąc dodać Ci otuchy i ukryć przed światem, w którym czai się powód Twojego smutku. Ku mojemu zaskoczeniu, próbujesz wyrwać się z uścisku, nie chcesz przyjąć mojego wsparcia. Nie utrudniam Ci tego, uważam, że odrzucasz moją pomocną dłoń, ponieważ jesteś zdenerwowana. Jestem przekonany, że nie zrobiłabyś tego, gdyby nie silne emocje, które Cię opanowały.
         - Może napijesz się kawy lub herbaty? - proponuję z nadzieję, że po spożyciu napoju nieco się uspokoisz. Ty jednak stanowczo odmawiasz.
         - Ja... - próbujesz przekazać mi jakąś informację, jednak spływające po oczach łzy skutecznie Ci to uniemożliwiają. Zastanawiam się, co mogło doprowadzić Cię do takiego stanu emocjonalnego, w głowie widzę setki czarnych scenariuszy z Twoim udziałem.
         - Co się dzieje? - staram się delikatnie zagaić rozmowę.
         Bierzesz głęboki wdech, liczysz do trzech, przełykasz ślinę i ocierając łzy z policzków, otwierasz niepewnie usta.
         - Nie możemy być razem - oznajmiasz. Przyglądam Ci się trwożliwie, jakbym nie był pewien, czy dobrze zrozumiałem Twoje słowa.
         - Jak to? - dukam. Oddycham głęboko, próbując pogodzić się z zaistniałą sytuacją, jednak mój mózg w tej chwili wyjątkowo powoli interpretuje fakty. Czuję, jak moje wnętrze rozpada się na miliony kawałeczków - jestem jednocześnie zaskoczony, zlękniony i wściekły. - Dlaczego? - wyszeptuję, a kiedy nie słyszę odpowiedzi ponawiam pytanie grzmiącym, przeszywającym głosem.
         - Zdradziłam cię - odpowiadasz bez chwili zawahania. Słysząc te słowa moje serce rozpada się na kolejny milion kawałków, czuję setki ukłuć w klatce piersiowej.
         - Z kim? - Sam nie wiem, dlaczego zadaję tak bezsensowne pytanie.
         - Z Fabio.
         - Dlaczego to zrobiłaś?! I kim, do cholery, jest Fabio?! - wrzeszczę. Nie potrafię pohamować złości, nie próbuję opanować zdenerwowania - Było ci ze mną źle? - dodaję nieco spokojniej, jednak Ty nie odpowiadasz na moje pytania. Odwracasz się na pięcie i opuszczam moje mieszkanie, jakby zupełnie nic się nie stało.
         Podchodzę do drzwi, które przed momentem zamknęłaś i przekręcam klucz w zamku. Bezsilnie opadam na podłogę i pozwalam pierwszym łzom opuścić moje oczy.
         Nie potrafię pogodzić się z faktem, że narzeczona zostawiła mnie kilka tygodni przed ślubem, bo znalazła sobie innego. Staram się szukać pozytywnych aspektów tej sprawy - usiłuję wmówić sobie, że lepiej, że dowiedziałem się o tym teraz, a nie po zawarciu związku małżeńskiego.
         - Jesteś zerem - powtarzam do siebie. Nie mogę uwierzyć, że byłem na tyle beznadziejny, że musiałaś znaleźć sobie innego.
         Podnoszę się z podłogi i udaję w kierunku sypialni. Staję przed komodą i z uwagą przyglądam się ustawionym na niej przedmiotom. Po prawej stronie widzę stertę nieuporządkowanych gazet, po lewej modernistyczny wazon, do którego kilka dni temu włożyłaś bukiet składający się z ciemnych chabrów i kontrastujących z nimi białych róż. Na środku komody, w jej centrum między nic nieznaczącymi czasopismami i kwiatami stoi czarna ramka ozdobiona orientalnymi wzorami, w której znajduje się nasze zdjęcie. Obejmuję Cię na nim czule i całuję w czółko, a Ty mrużysz oczy i posyłasz mi promienny uśmiech. Wyglądamy uroczo, ośmielę się stwierdzić, że idealnie do siebie pasujemy, dopełniamy się.
         Albo raczej dopełnialiśmy się... Biorę ramkę do rąk i subtelnie gładzę Twój policzek na skrawku papieru. Myślę o tym, jak delikatna jest w tym miejscu Twoja skóra, a kiedy uświadamiam sobie, że już nigdy jej nie dotknę, kolejne łzy zaczynają spływać z moich oczu.
         Mam dość tego zdjęcia. Nie potrafię patrzeć na szczęście, gdy jestem nieszczęśliwy. Bez namysłu rzucam fotografią, której szklana osłona trafiwszy w ścianę, rozpada się w drobny mak... Tak jak rozpadam się ja.
         Słyszę irytujący dźwięk przychodzącego połączenia. Staram się ignorować hałas, jednak ten nie ustaje. Wyjmuję telefon z kieszeni jeansów i sprawdzam, kto tak natarczywie zakłóca mój spokój. Nie mam ochoty na rozmowy.
         Nieodebrane połączenie od trenera oraz trzy od Luki.
         Włączam cichy tryb komórki i odkładam ją na komodę - na wolne miejsce, w którym jeszcze kilka minut temu stało nasze zdjęcie.
         Zaczynam napawać się otaczającą mnie ciszą. Mogę bez przeszkód oddać się myśleniu o tym, jak szczęśliwy mógłbym być, gdybyś mnie nie porzuciła. Próbuję wmówić sobie, że po prostu na mnie nie zasługiwałaś, jednak po dokładniejszym przemyśleniu tematu, uświadamiam sobie, że to ja nie zasłużyłem na Ciebie.
~*~
         Budzi mnie pukanie do drzwi. Spoglądam na zegar, sprawdzam, która godzina i ze zdziwieniem przyjmuję informację, że przed chwilą minęła piąta rano.
         Nie podnoszę się łóżka, liczę, że przybysz odejdzie i zostawi mnie w spokoju. Moja nadzieja pryska dopiero po kilku minutach, kiedy pukanie nie ustaje. Ospale wlekę się do przedpokoju, aby przez wizjer ustalić tożsamość mojego gościa.




Jak obstawiacie, kto będzie gościem w domu Teo? :3
Jutro zaczyna się rok szkolny (o nie!), zaczynam trzecią klasę i wkrótce piszę maturę. Przez to moja aktywność u Was może być trochę ograniczona, za co z góry przepraszam.
Swoją drogą, ostatni śnił mi się Matteo. Chodziliśmy do jednej klasy, mieliśmy koedukacyjną szatnię na w-f, przebraliśmy się jako pierwsi i rozmawialiśmy, gdy do szatni wbiła jakaś blondyna, której zaczął pomagać z zadaniami z historii Włoch Oo Taki tam bezsens, którym chciałam się z kimś podzielić, a to miejsce jest chyba idealne xD
Z moich obliczeń wynika, że to mój ostatni post prze Meczem Gwiazd, a więc przyznawać się, która się wybiera? :D Chętnie bym Was poznała (choć możecie się mną zawieść, ale co tam).
Całusy :*

10 komentarzy:

  1. Czyżby udał mi się pierwszej zostawić komentarz? No cóż chyba to nowość.
    Wracając.
    Rozdział musiałam przeczytać aż dwa razy bo szczerze nie mogłam uwierzyć no, ale sama wspominałaś, że będziesz mieszać wiec się tego doczekałyśmy.
    Mega szkoda mi w tym wszystkim Teo. Przykre jest to jak dwie kochające osoby się rozstają.
    Ale co racja to racja. Nasza główna bohaterka zdradziła Teo i tego nie ukrywała, a to z pewnością mega plus bo lepiej być do bólu szczerym niż brnąć w dalsze kłamstwa.
    Hmm kto to może być? Mam trzy przypuszczenia.
    1. Luca
    2. Nasza główna bohaterka
    Albo
    3. Ten cały Fabio
    No, ale cóż przekonamy się w następnym.
    A co do notatki to daj spokój. Ja umieram ze strachu gdyż idę do 3gim czego najbardziej się obawiam gdyż dużo tutaj zależy. Ja trzymam za Ciebie kciuki by wszystko u Ciebie było dobrze i bez stresu (co prawdopodobnie jest nie możliwe) napisała maturę.
    Do następnego.
    Całusy ogromne dla Ciebie ;*♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Luca przyjdzie sprawdzić co się dzieje z jego przyjacielem ;3
    Szczerze powiedziawszy jakoś nie chce mi się wierzyć w tą zdradę. Może i się mylę, ale myślę że ona chciała ... ochronić go przed czymś? Bądź kimś? A Fabio w ogóle nie istnieje, a to było pierwsze imię które wpadło jej do głowy? A może i istnieje tylko jest niebezpieczny? Tak, moje teorie spiskowe są godne scenariusza kryminalnego ^^ Możliwe że po prostu nie chce mi się wierzyć w to że od tak Francesca zdradziła Matteo. Coś mi w tej układance nie pasuje.
    Ale fakt faktem Piano ma złamane serce. Zostać porzuconym i to na kilka tygodni przed ślubem ... to musi być na pewno coś strasznego. Kocha ją i w tym samym momencie nienawidzi. Życie jest czasami brutalne.
    A kto najbardziej przejął się brakiem jego osoby na treningu? Oczywiście Luca! (trener to trener, nie liczy się!) I wydaje mi się że to właśnie on stanie na początku kolejnego rozdziału w drzwiach :)
    Powtarzam się, ale kocham twój styl ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh no i zapraszam na pierwszy rozdział u mnie. Buziaki! :*

      Usuń
  3. Jestem! :)
    Muszę przyznać - namieszałam i to bardzo:D Biedny Matteo:(( A Francesca? Nie spodziewałam się, że zrobi coś tak beznadziejnego, ona nie jest takim typem kobiety - a przynajmniej nie sprawia takiego wrażenia. Coś musi być na rzeczy! Ale przynajmniej się przyznała PRZED ślubem, bo później mimo wszystko (wg mnie) bolałoby bardziej...
    Kto puka w drzwi? Może to być Luca - bardzo prawdopodobne, Francesca - ona już się pojawiła, więc chyba mało prawdopodobne, albo ktoś zupełnie inny, na przykłąd rodzice Teo, trener albo ten Fabio. Ja tam jednak chyba najbardziej trzymam się Luci^^
    W każdym razie mam nadzieję, że ktokolwiek się pojawi pocieszy trochę Piano. Rozdział ogółem naprawdę cudny (i smutny ale nic się nie da poradzić, tak już bywa)<3 Koniecznie informuj o trójce:) Całusy i ewentualnie zapraszam do mnie:*
    http://mamjeszczewsobietacholernawiare.blogspot.com/2016/08/number-nine_29.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi rozdział, a Ty już mieszasz! :) Faktycznie, ich pieśń miłosna szybko dobiegła końca. Sama nie wiem, co myśleć o wyznaniu Franceski (o rany, tak samo problematyczne imię jak Luca :P). To znaczy pochwalam szczerość, bo lepsza najgorsza prawda niż najpiękniejsze kłamstwo, no i bohaterkę na pewno przyznanie się do zdrady musiało sporo kosztować, ale z drugiej strony cała ta sprawa wydaje się mieć drugie dno, a możliwych scenariuszy może być kilka. Raz jeszcze zajrzałam sobie do zakładki z bohaterami i mam chyba jeszcze większy mętlik w głowie. Odnoszę wrażenie, że nic tutaj nie będzie tak oczywiste jak się wydaje. Czy facet z bronią okaże się zazdrosnym i niebezpiecznym kochankiem? A może Francesca tak naprawdę tylko wymyśliła sobie zdradę, bo chce przed czymś chronić Matteo, a Ty masz zamiar wprowadzić tutaj elementy dreszczowca? ;) Jakkolwiek by nie było, zraniła Piano, a jego reakcja tylko to potwierdza.
    Powodzenia w klasie maturalnej. Faktycznie, ważny dla Ciebie rok i sporo nauki, ale warto się trochę pomęczyć, by móc później cieszyć się z najdłuższych wakacji w życiu :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem i ja!
    Nie wiem jak Ty to robisz, ale w tak krótkich rozdziałach potrafisz zbudować napięcie, namieszać, nic nie jest "przegadane" tylko zostawia niedosyt i z niecierpliwością czeka się na kolejną część... ;)
    Też mam podobne teorie spiskowe jak Alma Blanca, wydaje mi się że ta cała zdrada to tylko wymyślona bajeczka, bo albo dziewczynie ktoś groził/szantażował ją, albo sama jest świadoma jakiegoś niebezpieczeństwa i nie chce na nie narażać ukochanego... W takim wypadku chyba rzeczywiście lepiej jest złamać mu serce niż ryzykować jego życie.

    A co do Meczu Gwiazd, ja się wybieram! Tylko nie wiem który masz na myśli jako że będą dwa xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam na myśli Katowice :)

      Usuń
    2. To się dobrze składa ;)

      Usuń
    3. O! :3 jeśli miałabyś ochotę na jakieś spotkanie czy coś to pisz na maila ta.cierpiaca@gmail.com :)

      Usuń
  6. No cóż. Przepraszam że tak późno (tym razem naprawdę się spóźniłam) - ten komentarz będzie krótszy, bo mam zamiar przeczytać natychmiast kolejny rozdział, a nienawidzę trzymać się w niepewności :D
    W ogóle dziękuję za zrozumienie; w Katowicach niestety mnie nie było, chociaż planowałam wypad na ten mecz. Ale jak wiadomo - plany bardzo często nijak się mają do rzeczywistości.

    Po tym pierwszym rozdziale jakoś nie spodziewałam się tak szybko dramatycznego zwrotu akcji. Ale podoba mi się to – jak się zaczyna z przytupem, to cała reszta nie może być nudna i przewidywalna.
    A że Tobie udało się już mnie zaskoczyć, to historia będzie jeszcze bardziej dla mnie intrygująca.

    Zdrada? Już w drugim rozdziale? Nieźle :D
    Takie wytłumaczenie („odchodzę od Ciebie, bo Cię zdradziłam”) w realnym życiu jest moim zdaniem strasznie słabe. Skoro kobieta (czy tam mężczyzna, whatever) ma odwagę powiedzieć o tym drugiej połówce, jeszcze z płaczem, to dlaczego odchodzi? Płacz świadczy o wyrzutach sumienia, a te z kolei o tym, że ma się poczucie błędu, który się popełniło. Idąc tym tropem, Francesca powinna prosić Matteo o wybaczenie i prosić o to, żeby jej nie porzucał. A tu sytuacja jest co najmniej dziwaczna – ona rzuca jego.
    Jak dziewczyny we wcześniejszych komentarzach, też mam mały mętlik w głowie. Też zastanawiam się, czy Francesca nie chce chronić przed czymś Matteo. Po opowiadaniu W. (którą z tego miejsca pozdrawiam!) z elementami filmu akcji (mafia i te sprawy) nie powinno mnie zdziwić już nic, ale jestem prawie pewna, że ta historia też nie będzie prosta i oczywista.

    A jako gościa obstawiam Lucę, lecę czytać dalej – zobaczymy czy zgadłam B)

    OdpowiedzUsuń